Wolność, którą został obdarzony człowiek, nierozerwalnie wiąże się z jego odpowiedzialnością za siebie i innych. Człowiek świadomy, że jego działania przynoszą określone skutki dla rodziny, sąsiadów, społeczności zachowuje się tak, aby te skutki były dobre. Przede wszystkim powinien on tak korzystać z posiadanych talentów i możliwości, by pomnażać materialne i niematerialne dobra w służbie wspólnocie, w której żyje, począwszy od najbliższej rodziny.

 

Człowiek jest moralnie zobowiązany do pomocy potrzebującemu bliźniemu, służenia mu posiadanymi zasobami, w tym pieniędzmi, czasem i talentami, w granicach możliwości i w zgodzie z własnym sumieniem. Najskuteczniejsza jest pomoc świadczona na najniższym szczeblu, najbliżej osoby potrzebującej, bez zaangażowania nadmiernie rozbudowanego systemu państwowych agencji i pośredników. Tymczasem realia życia politycznego państw socjalnych Europy stawiają człowieka wobec sytuacji, w której niemal wszystkie potrzeby obywatela próbuje zaspokoić dysponujące coraz większymi zasobami finansowymi państwo. Czy w takich okolicznościach wspieranie dobroczynnych inicjatyw „wdowim groszem” ma jeszcze sens?

Hojność w wolności – przejaw miłosierdzia

W chrześcijaństwie dobroczynność jest rozumiana jako przejaw miłości (caritas) do drugiego człowieka. Miłość bliźniego jest nieodłączna od miłości Boga[1]. Miłosierdzie okazywane przez człowieka innym jest więc odbiciem miłosierdzia, jakim Bóg obdarza ludzi. Każdy człowiek powinien być przedmiotem chrześcijańskiego miłosierdzia, chrześcijanin pomaga bowiem innym nie dlatego, że są oni chrześcijanami, ale dlatego, że on nim jest. Pośród wszystkich czynów miłosierdzia jałmużna jest uważana za jedną z podstawowych form świadectwa miłości bliźniego: Jak woda gasi płonący ogień, tak jałmużna gładzi grzechy” (Syr  3, 30)[2]. Hojność jest więc przejawem miłosierdzia dla drugiego człowieka, jakie z kolei jest odbiciem miłosierdzia Boga dla Jego dzieci. Ludzka szczodrość, z przyczyn naturalnych ograniczona, i otwartość na potrzeby innych ludzi naśladuje nieograniczoną hojność Stwórcy. Czyny miłosierne, tak zresztą jak czyny moralnie naganne – grzechy, są wynikiem decyzji człowieka, ale tak jak nie każdy zły czyn jest grzechem, tak nie każda forma pomocy drugiemu jest wyrazem cnoty. By dany czyn mógł być uznany za grzech, musi być popełniony świadomie i dobrowolnie. Podobnie jest z uczynkami miłosierdzia — do ich praktykowania potrzebna jest wolność podejmowania decyzji.

Wolność jako dar i zadanie

Lord Acton, żyjący w dziewiętnastym wieku angielski filozof i historyk, który w swoich poglądach łączył katolicką wiarę z gospodarczym liberalizmem, definiuje wolność jako „delikatny owoc dojrzałej cywilizacji[3]” oraz „stan gwarantujący każdemu człowiekowi ochronę w czynieniu tego, co uważa za swój obowiązek, przed presją władzy, większości, obyczaju i opinii”[4]. Według Actona posiadana przez człowieka swoboda wiąże się z obowiązkiem[5]. Tak bardzo pożądana przez człowieka i tak bardzo mu potrzebna wolność jest, zdaniem filozofa, nie tyle sferą obowiązku, co uprawnień czy przywilejów; nie tyle darem otrzymanym raz na zawsze, co celem do osiągnięcia; nie punktem wyjścia, ale efektem rządzenia[6]. Inny wielki filozof, papież Jan Paweł II, również podkreślał znaczenie wolności jako zadania do wykonania. W roku 1987 stwierdził on: „Wolność jest dana człowiekowi od Boga jako miara jego godności. Jednakże jest mu ona równocześnie zadana. «Wolność nie jest ulgą, lecz trudem wielkości» — jak się wyraża poeta (Leopold Staff, Oto twa pieśń). Wolności bowiem może człowiek używać dobrze lub źle. Może przez nią budować lub niszczyć”[7]. Można więc powiedzieć, że wolność jest z jednej strony warunkiem umożliwiającym praktykowanie cnoty, z drugiej zaś — cnota jest nieodzowna dla dobrego korzystania z wolności.

[1] Katechizm Kościoła Katolickiego, Pallottinum, Poznań 1994, s. 1878.
[2] Cytaty z Pisma Świętego na podstawie Pisma Świętego Starego i Nowego Testamentu, Edycja Św. Pawła, 2011
[3] Lord Аcton, The History of Freedom in Antiquity, An Address Delivered to the Members of the Bridgnorth Institute 1877.
[4] A. Rzegocki, Wolność i sumienie: fenomen liberalnego katolicyzmu w myśli lorda Actona, Ośrodek Myśli Politycznej, Kraków 2004, s. 65.
[5] M. Emilewicz, Moralny wymiar wolności, „Teologia Polityczna” 2006, nr 4., s. 375.
[6] Por. A. Rzegocki., dz. cyt., s. 164.
[7] Jan Paweł II, Homilia w czasie Mszy św. odprawionej pod Szczytem Jasnej Góry, Częstochowa 1983.

 

Marcin Rzegocki – Doktor zarządzania, filolog – italianista. Dyrektor zarządzający Fundacji „Auxilium” z Tarnowa zajmującej się edukacją oraz pomocą psychologiczną osobom w trudnej sytuacji życiowej. Adiunkt w Wyższej Szkole Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie. Interesuje się kwestiami wolności gospodarczej, odporności organizacji na kryzys, katolicką nauką społeczną i historią Kościoła i Europy. Kocha podróże i poznawanie ludzi i kultur. Uwielbia espresso i ciasto anyżowe.

 

Czym jest sprawiedliwość społeczna? Jakie są konsekwencje przyjęcia postawy chrześcijańskiego miłosierdzia? Marcin Rzegocki rozwinął ten temat w swoim artykule pt. „Czy w socjalnej republice jest miejsce na chrześcijańskie miłosierdzie?„, którego fragment prezentujemy powyżej. Cały tekst dostępny jest w publikacji „Hojność rodzi hojność. Raport o dobroczynności” wydanej przez Fundację Kwestarzy w lutym 2021. Premiera już 18 lutego 2021!

 


.